Z Poros wypłyneliśmy z samego rana (była środa), śniadanie zaplanowaliśmy sobie tak aby zjeść je już nie w porcie tylko stojąc na kotwicy w niedalekiej zatoczce.
Wypływamy z Poros
Po jakiś 30 minutach płynięcia na silniku ukazała się nam bardzo ładna i fajnie położona mała zatoczka z bajecznie lazurową wodą.
Wpływamy na płytkie wody - trzeba na bieżąco obserwować dno przed dziobem zanim zrzuci sie kotwicę.A ten widoczny cypel po lewej to najbardziej wysunięta część Peloponezu na wschód.
Stojąc sobie beztrosko na kotwicy, zjedliśmy na pokładzie śniadanie i czas do południa spędziliśmy na kąpielach i opalaniu - po prostu sielanka:)
Widok na nasze kotwicowisko
Tak się nam to spodobało że zapadła decyzja - dzisiaj nocujemy gdzieś z dala od miejscowości.Ale nadal według wczorajszego planu, naszym dzisiejszym celem było miasteczko Ermioni położone na Peloponezie. Pogoda pod względem wiatru w żagle niestety nie dopisywała i cały dzień płyneliśmy na silniku, robiąc sobie co jakiś czas jakuzzi za rufą :)Po drodze mijaliśmy niesamowicie wyglądającą skałę w kształcie jaszczura wychodzącego z wody
Około 16 na horyzoncie zobaczyliśmy nasze dzisiejsze miasteczko Ermioni
Po zacumowaniu zrobiliśmy tradycyjny obchód miasteczka stwierdzając, że i tak nic tu ciekawego i ładnego, a pomysł nocowania na morzu jest jak najbardziej trafiony. Zakupy na wieczorne kotwiczenie w postaci różnych trunków:)dostarczyliśmy na jacht i w portowej knajpie zjedliśmy dzisiejszą objado-kolację.
Po małym piwku czym prędzej opuściliśmy Ermioni udając sie na poszukiwanie ładnego i spokojnego miejsca na nocleg. Po jakiejś godzinie dotarliśmy na wypatrzone na mapie kotwicowisko gdzie spędziliśmy wieczór i kolejną noc
Beztroski wieczór na jachcie
I cudowny zachód słońca widziany z morza
Następnego dnia (czwartek) opuściliśmy nasze nocne kotwicowisko, obierając kurs na Hydrę - miasteczko położone na wyspie która niema dróg,a cały transport do dnia dzisiejszego odbywa się za pomocą osiołków.Biorąc pod uwagę że Hydra jest obowiązkowym punktem dla wszystkich turystów w regionie, postanawiamy że wpłyniemy tylko do portu i zobaczymy miasteczko z wody bo aby przycumować do nadbrzeża w tym tłoku to trzeba mieć szczęście i trafić wolne miejsce. Po zrobieniu rundy w porcie i pstryknięciu zdjęć wypływamy z powrotem na morze. Poniżej kilka zdjęć z Hydry
Cdn.
7 grudnia 2007
Grecja 2007 cz.3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz