Nie miną jeszcze rok od ostatniego mojego żeglowania w Grecji, a już udało mi się znowu pożeglować :). Tym razem pływałem po Adriatyku wzdłuż pięknych wybrzeży Chorwacji.Tygodniowy rejs odbył sie w maju , jego trasa z góry była ułożona na intensywne pływanie, wiodła z Kasteli położonej pomiędzy Trogirem a Splitem do Dubrownika i z powrotem.W sumie przez sześć dni przepłynęliśmy 256 mil morskich i zajęło nam to 111 godzin. Taki rejs doskonale nadaje się na staż potrzebny do wypływania przed przystąpieniem do egzaminów na kolejne (polskie)stopnie żeglarskie z czego skorzystała część naszej załogi.
Organizatorem rejsu była firma GLOBTOURIST z Kołobrzegu. Załoga składała się z sześciu osób plus Skiper którym okazał się Kapitan Janusz Kawęczyński znany i popularny w światku żeglarskim jako Geograf czy Geo i tu moje ukłony bo bardzo fajowy gość z niego!!! :).Naszym jachtem była Bawaria 36 z 2006 roku, troszkę ciasna ale w dobrym stanie - własność MasterYachtingu.
Mój wybór na rejs do Dubrownika był umotywowany tym że dopłynąć do Dubrownika nie każdy może pływając przez jeden tydzień w Chorwacji ,a już prawie nie możliwe jest to biorąc jacht w okolicach Zadaru. To jedno , następne to że w takim rejsie występuje pływanie nocne co było dla mnie nowością i sporym doświadczeniem, no i po trzecie pojechałem tam aby podczas rejsu odbyć szkolenie na międzynarodowy patent Issa na który właśnie czekam :) ,a uprawnia on w większości państw do samodzielnego wyczarterowania i pływania jachtem po morzu. Na rejs wybrałem się z kolegą Zdzichem:),pojechaliśmy moim autem. Chętnym na podróż autem powiem że trasa Jelenia Góra-Praga-Znojmo-Wiedeń-Maribor-Zagrzeb-Trogir wynosi w sumie około 1250km i przy szybkiej jeździe zamyka się w 11 godzin. Koszt jazdy dwulitrowym autem na gaz tam i z powrotem zamyka się w kwocie około 800zł, wliczając w to - dwie winietki czeskie(7dni) jedną austryjacką(10dni) i opłaty za chorwackie autostrady(około 50euro) , więc niema tragedii jeśli się jedzie w dwie lub więcej osób. Pozostała część naszej załogi przyjechała firmowym autobusem GlobTourista za 350zł, ale czas przejazdu dla niektórych to grubo ponad doba. Jest jeszcze możliwość lotu samolotem bo lotnisko znajduje się 5km od mariny i jakby dobrze poszukać na pewno jakieś tanie połączenie by się znalazło.
Marina Kastela która była naszą bazą wypadową , to nowiutka bo niespełna dwu letnia nowoczesna marina na ponad 800jachtów, naprawdę standard kej i sanitariatów jak w 5* hotelu, wszędzie czysto i przyjemnie. Niecałe 500m od mariny znajduje się wielki market w stylu tesco gdzie można przed wypłynięciem zakupić wszystko co niezbędne na rejs.Jedynym minusem mariny to parking za który trzeba po tygodniu zapłacić 50euro :(. Nasze zaokrętowanie na jachcie było zaplanowane na godzinę 17 w sobotę i pierwotny plan przewidywał od razu wypłyniecie i obranie kursu na Dubrownik, ale jak to bywa plany planami a życie co innego i pierwszą noc spędziliśmy w marinie co jeszcze bardziej wzmogło intensywność rejsu. Następnego ranka (niedziela) po naszym pierwszym śniadaniu na jachcie ,i zaprowadzeniu klaru udało się odbić od kei i wreszcie pożeglować na pełne morze zostawiając z tyłu Kastelę i widok na pobliski Split.
Naszym celem była oddalona od Kasteli o ponad 40 mil wyspa Vis i port Komiza
Trasa do Komizy zajęła nam ponad 10 godzin ,gdzie płynęliśmy zarówno na żaglach jak i silniku, do portu wpłynęliśmy na styk około 20 jako ostatni jacht dla którego było jeszcze miejsce przy portowym nabrzeżu i z powodu ciasnoty musieliśmy cumować dziobem do kei co jest prawie nie spotykane w tutejszych portach.Komiza to małe rybackie miasteczko-port, z bardzo starą zabudową wśród której znaleźć można kilka portowych knajpek , w których spędziliśmy dalszą część wieczoru popijając piwko :).Następnego ranka (poniedziałek) rozpoczął się jak dla mnie najdłuższy dzień tego rejsu, płyniemy do Dubrownika. Po zjedzeniu śniadania i dokonaniu zakupów w miejscowych sklepikach opuszczamy Komizę odrazu stawiajac żagle bo fajnie wiejePrzy okazji nasza załoga, od lewej Agnieszka, Justyna ,Zdzichu, za sterem Geograf, Iwona,Piotr no i ja pstrykam fotę :)
Obieramy kurs na pobliską wysepkę Bisevo na której mamy zobaczyć grotę do której można wpłynąć pontonem i jeśli jest się w tym miejscu około 11 to można zobaczyć jak promienie słoneczne odbite od wody oświetlają wnętrze jaskini.Niestety po dopłynięciu do jaskini okazuje się że morze jest tak wzburzone w tym miejscu i nie mamy żadnych szans na wpłyniecie do groty - grozi to rozerwaniem pontonu i porozbijaniem naszych głów o wąskie wejście do jaskini :( no cóż , fajnie się zapowiadało , ale nic straconego może kiedyś nadarzy się jeszcze okazja zobaczyć to miejsce.
Jest 11 i obieramy kurs na Dubrownik , przed nami prawie doba płynięcia non stop ponad 80 mil.
23 maja 2008
Chorwacja 2008 - część 1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz