Translate


Witam serdecznie wszystkich miłośników żeglarstwa, oraz pasjonatów jachtów żaglowych.
Jeśli już tu trafiliście to prawdopodobnie macie podobne zainteresowania do moich, czyli żeglowanie, a jak żeglowanie to i wszystko co z tym związane.
Ale jeśli jesteś tu przypadkiem i czytasz to nadal , to może też Ci się spodoba :)

14 czerwca 2011

Baleary 2008 część 1

Tak jak już napisałem , w ciągu mojej abstynencji blogowej , tylko trzykrotnie wybierałem się na morze. Pierwszym rejsem w jaki popłynąłem był rejs po Balearach , czyli Majorka-Cabrera-Ibiza.
I był to mój pierwszy rejs w roli skippera ! . Szkoda teraz , że piszę to tak późno - skleroza robi swoje  i pewnych rzeczy nie pamiętam tak jak by były wczoraj :).
Dzień pierwszy.

Jest 4 październik 2008 roku, wczesna godzina gdzieś około 7 rano ,wylatujemy całą grupą  z Berlina Schonefeld na Majorkę - linie EasyJet. Jest nas sześć osób ,Magda,Ania,Paulina,Janusz,Zdzichu no i Ja. Dla informacji - Zdzichu to ten sam co w poprzednim rejsie w Chorwacji :). Na miejscu lądujemy gdzieś około 9 , z lotniska do centrum Palmy ,a tam właśnie jest nasza marina ,kursuje miejski autobus. Cała operacja odbiór bagażu , znalezienie peronu z dobrym autobusem , droga do mariny zajmuje nam prawie dwie godziny, ale i tak na miejscu jesteśmy sporo przed czasem , jacht wydany będzie o 17 z firmy "Viva Yachtcharter". Zostawiamy więc nasze bagaże na terenie przystani i udajemy się na zakupy  i szybkie zwiedzanie centrum, tak aby wieczorem spokojnie się zaształować na jachcie i poznać jego wszystkie zakamarki przed porannym wypłynięciem.
Zdzichu i Ania dzielnie odjeżdżają od kasy , mieliśmy dwa takie koszyki :) a market wcale nie tak blisko mariny, potrzebny był powrót taxi i co ciekawe miejscowy taksiarz jakoś dziwnie nie wiedział gdzie marina i próbował nas obwieź do o koła miasta :)
Magda z  katedrą w tle.
Jacht jak i wszystkie formalności związane z dokonaniem rezerwacji czarteru i firmy czarterowej załatwiłem przez Firmę MasterYachting Polska ,a konkretnie przez Krzysztofa przydomek Szatan. Jacht to nowiutka jednostka Beneteau Oceanis 40 ,trzy kabiny dwie łazienki  (~ 12 metrów długości dla nie wtajemniczonych). Jacht nazywał się Valeria i dostajemy go jako trzecia załoga , wszędzie czuć zapach nowości , co wcale nie jest takie przyjemne. Odbieramy jacht , podpisujemy papiery , Janusz daje zastaw na swojej karcie i jacht jest nasz do przyszłej soboty. Jedno co nie było fajne , to że jednostka była cała zlana morską wodą i wszędzie była sól, poprzednia załoga musiała natrafić spore fale. Wieczór spędzamy w kokpicie popijając piwko i planując następny dzień.

Pirs Viva Yachtcharter


Dzień drugi.
 Niedziela powitała nas pięknym bezchmurnym niebem i zaraz po porannym śniadaniu klarujemy jacht i wypływamy na wody Balearów . Przed nami 30NM , celem jest wyspa położona na południe od Palmy - Puerto De Cabrera. Z racji tego że na pokładzie są dwie osoby prowadzące jacht ( Ja i Zdzichu) to żeby nie wchodzić sobie w drogę ,dzielimy rolę kapitana na dni, Zdzichu zaczyna. 
Marina to malutka część olbrzymiego portu , do momentu minięcia główek portu Palma De Mallorca mamy na logu 1,2NM . Po drodze mijamy zacumowane piękne wielkie jachty , jest ich kilkanaście , kilka widać na dołączonych zdjęciach. Ogólnie port robi duże wrażenie ,jest wielki ,ale i ładny , praktycznie nie widać jednostek handlowych.






Dopływamy do główek portu, płyniemy jak w konwoju ,jachty po horyzont przed nami i za nami.
Widok z portu na katedrę.

Palma De Mallorca zostaje z tyłu.

Na horyzoncie wyłania się dzisiejszy cel podróży, zatoka Puerto De Cabrera.


Wyspa Cabrera w roku 1991 została uznana za rezerwat przyrody i dostęp do jej brzegów jest mocno ograniczony, pozostaje praktycznie jedna zatoka do kotwiczenia Puerto De Cabrera. Archipelag składa się z głównej wyspy Cabrera i 18 małych wysepek.

Puerto De Cabrera
Po sześciu godzinach drogi , którą pokonaliśmy tylko w małym odcinku na żaglach wpływamy do zatoki. Jachtów już dużo i z zapartym tchem szukamy wolnej bojki, udaje się ! będzie nocleg w zatoce :) Teraz czas wolny można sobie popływać , jak na początek października jest bardzo ciepło ponad 23 stopnie. Jest 17nasta , bierzemy bączka (ponton) i na dwa kursy płyniemy w stronę miejscowego baru na zimne piwko. Jest październik i około 18nastej zaczyna się szybko ściemniać , więc czym prędzej idziemy zwiedzić okolicę . Zatokę od wejścia chronił zamek który w całkiem dobrym stanie jest zachowany po dzień dzisiejszy. Trzeba się troszkę po wspinać zanim wejdzie się na szczyt wierzy , ale jest to wynagrodzone przepięknymi  widokami , a w dodatku mamy to szczęście że trafiamy akurat na moment zachodu słońca.Schody na wierzę robią na nas niesamowite wrażenie , szerokość może 80cm całkowita ciemność i po omacku tak ,że jak wyciągnie się rękę to dotyka się schodki wspinamy się jakieś 15m do góry.

Maleńki porcik rybacki w zatoce Puerto De Cbrera położony malowniczo pod zamkiem.

Jedyny bar w zatoce

Jachty zacumowane do bojek ,których ilość w zatoce mocno ograniczona

Janusz wspina się na wierzę po bardzo mocno zakręconych schodkach :) tylko błysk z lampy rozjaśnił schody , tak to egipskie ciemności idzie się po omacku.
Z szczytu zamku rozciąga się piękny widok na zatokę i pobliską Mallorcę.
Wracamy na jacht

Bardzo ciekawym i wesołym doświadczeniem było znalezienie w drodze powrotnej po ciemku naszego jachtu , wszystkie takie same :).

cdn.


1 komentarz:

kris-yachting pisze...

Nawet nie wiedziałem ,ale to mój 100 post :)